3 letnie dziecko i rodzice w kawiarni to powód do wstydu. W końcu ludzie po to tu przyszli, żeby w spokoju napić się kawy, odpocząć, porozmawiać ze znajomymi. Nie jest im do szczęścia potrzebne wrzeszczące dziecko, biegające między stolikami. A jeśli rodzice nie reagują na piski i wrzaski, to już jest wystarczający powód, żeby wstać i ostentacyjnie zmienić stolik na inny, najlepiej w drugim końcu sali, z dala od dziecka i tych „dziwnych” rodziców. Lubię takich ludzi. Lubię patrzeć na ich zakłopotanie i wkurzenie w jednym, lubię widzieć, jak ostatkiem sił powstrzymują się od zwrócenia uwagi rodzicom. Ale i też rozumiem ich, bo wiem, że oni po porostu nie mają dzieci. Nie wiedzą, że 3-latkowi nie da się wytłumaczyć, by siedział grzecznie i spokojnie. Ani tablet, ani ciastko z czekoladą czasem nie pomoże. Dziecko to dziecko – ma prawo. Ja też mam prawo wyjść z domu, napić się kawy, zjeść obiad… Bo czy matka przez pierwsze kilka lat życia swojego dziecka musi być skazana na życie tylko w domu ? Nie! I bardzo przepraszam wszystkich wokół, że...